Liturgia Mszy Świętej

1.1 Wstęp

1.1.1 Wprowadzenie

Miejsce, gdzie ziemia z niebem nie tylko się styka, ale i zostaje przeobrażona, a ludzie jednoczą się z Bogiem, jest Przenajświętsza Eucharystia. Ten właśnie sposób upodobał sobie i przekazał nam przez Swego Syna, sam Bóg, byśmy już podczas ziemskiego życia mogli doznać pełni radości płynącej z uczestnictwa w Jego Boskości. Nie ma przeto wspanialszego daru ponad Eucharystię. Skoro więc dane jest nam uczestnictwo w tak drogocennym darze, należałoby zastanowić się nad bogactwem jaki kryje w sobie Msza Święta i świadome w niej uczestnictwo. Każda Msza Święta powinna być nowym doświadczeniem Boga, przeżyciem Jego bliskości, a nade wszystko miłości. Jest bardzo wielu wiernych, dla których uczestnictwo we Mszy Świętej, niezależnie od odległości do Domu Bożego, pory roku lub pogody, jest aktem odzwierciedlenia ich wierności i miłości do Boga. Ta wierność jest autentycznym świadectwem jakiego w naszych czasach bardzo potrzeba. Niełatwo dociec i zrozumieć tajemnice, mające swe źródło w Bogu, ustanowione przez Niego dla ludzi, ponieważ często przekraczają one nasze zdolności pojmowania. Pomimo to człowiek na mocy swojej natury stara się w jemu tylko właściwy sposób, zrozumieć to, co niepojęte.

Najświętsza Eucharystia stanowi bez wątpienia jedną z największych tajemnic wiary oraz centralną część kultu, źródło i kulminację naszego życia jako wspólnoty chrześcijańskiej. Ponieważ zgodnie ze swą istotą służy ona uwielbieniu Boga, a zarazem naszemu zbawieniu i zbawieniu całego Świata, jako ludzie wierzący jesteśmy zobowiązani odnaleźć lepsze dojście do jej rozumienia, abyśmy wiedzieli, w czym uczestniczymy każdej niedzieli, a być może nawet każdego dnia. Nasze rozważania zmierzają w kierunku praktycznego objaśnienia Eucharystii, dokonującej się stopniowo w kolejności poszczególnych części Mszy Świętej, a nie w kierunku wykładni systematycznie teologicznej, którą możemy znaleźć chociażby w Katechizmie Kościoła Katolickiego, w innych dokumentach kościelnych czy rozmaitych publikacjach.

1.1.2 Konstytucja o liturgii

„Konstytucja o liturgii” kreśli podstawowy podział liturgii Mszy Świętej na „Dwie główne części”: liturgię słowa i liturgię eucharystyczną. W ramach tego podstawowego podziału wyodrębniamy również obrzędy wstępne i obrzędy zakończenia. Zaś w obrębie liturgii eucharystycznej istnieją trzy etapy przygotowanie darów, modlitwa eucharystyczna i eucharystyczna uczta. Zatem odnowiona (posoborowa) struktura obrzędów Mszy Św. składa się z sześciu wyraźnie zarysowanych części:

  1. Obrzędy wstępne
  2. Liturgia słowa
  3. Przygotowanie darów
  4. Modlitwa eucharystyczna
  5. Uczta eucharystyczna
  6. Obrzęd zakończenia

Obrzędy wstępne, o których mowa będzie w ciągu najbliższych katechez mają na celu, by wierni zbierając się razem połączyli się we wspólnotę i przygotowali do odpowiedniego słuchania słowa Bożego i do godnego sprawowania Eucharystii.

1.2 Obrzędy wstępne

 

1.2.1 Procesja wejścia

Msza Święta rozpoczyna się właściwie nie znakiem krzyża, lecz uroczystą procesją kapłana i asysty przy śpiewie całego zgromadzenia. Przejście celebransa wśród zebranych jednoczy całą wspólnotę. Jego wejście i przejście przemienia całą grupę jednostek w święte zgromadzenie liturgiczne, w jedno ciało. Stojąca postawa wiernych wyraża owo uświadomienie sobie jedności i odpowiedzialności za rozpoczynaną wspólnie świętą czynność oraz pełną gotowość współuczestniczenia.

W tym miejscu podkreślić trzeba wagę śpiewu na wejście, które jest pierwszym wspólnym aktem zgromadzenia. Jego celem jest rozpocząć celebrę, pogłębić jedność zgromadzonych i skierować ich myśli na tajemnicę okresu liturgicznego lub święta. Śpiew na wejście ma wytworzyć jedność, dlatego celebrans nie odmawia żadnych modlitw prywatnych, lecz śpiewa razem z wiernymi. Śpiew wytwarza nastrój świętowania, wspólnej radości. Msza bowiem nie jest wspomnieniem pogrzebowym, lecz świętem i podniosłą uroczystością.

1.2.2 Pozdrowienie Chrystusa

Zadaniem kapłana we Mszy jest ciągłe budowanie więzi między Chrystusem i zgromadzeniem. Stąd jego pierwsze dwa akty w liturgii mszalnej to pozdrowienie Chrystusa i pozdrowienie zgromadzonych. Kapłan pozdrawia Chrystusa przez pochylenie się przed ołtarzem i ucałowanie go, a jeśli w pobliżu znajduje się Najświętszy Sakrament, przed ucałowaniem również przyklęka. Ołtarz bowiem wyobraża w sposób symboliczny Chrystusa, jest „stołem Pańskim”, „ośrodkiem dziękczynienia”, które spełnia się przez sprawowanie Eucharystii.

1.2.3 Pozdrowienie zgromadzonych

Po akcie pozdrowienia Chrystusa prezbiter zajmuje miejsce przeznaczone dla przewodniczenia liturgii słowa, tzw. miejsce prezydialne. Ma ono być tak usytuowane, by kapłan dobrze widział uczestniczących i sam był dobrze widziany oraz słyszany. Po czym wspólnie z wiernymi czyni znak krzyża. Tak od wieków rozpoczynał się obrzęd mszy, z tym, że dawniej tylko kapłan czynił ten gest na początku modlitw u stopni ołtarza, podczas gdy lud zajęty był śpiewem. Krzyż Chrystusa – zwycięski, paschalny krzyż prowadzący do zmartwychwstania jest integralnie związany z Eucharystią. Stąd na ołtarzu ofiarnym lub obok niego zawsze stoi krzyż, który przypomina, że ta ofiara ma swe źródło w zwycięskim krzyżu Chrystusa. Z tej samej racji rozpoczynamy „Pamiątkę Pana” czynionym na sobie znakiem Jego zwycięstwa i chwały.

Mszę Św., poprzez wspólnie uczyniony znak krzyża, rozpoczyna się w imię Trójcy Świętej. Czyniąc znak krzyża, wymienia się trzy Osoby Boskie, ponieważ msza jest wejściem Trójosobowego Boga w nasze życie. Każda msza jest teofanią (aktem objawienia) Trójcy Świętej. Z ołtarza płynie potrójny strumień Bożego życia: miłość Ojca, objawiona w Chrystusie i kontynuowana w dzisiejszym świecie mocami Ducha Świętego.

Po uczynieniu znaku krzyża kapłan pozdrawia zgromadzenie, mając do wyboru trzy formuły:

  1. Pierwsza, najprostsza, a zarazem tradycyjna formuła pozdrowienia naszej liturgii to: „Pan z wami!”. Jest to stara formuła biblijnego pozdrowienia. W Starym Testamencie występuje w wielu miejscach, zarówno w formie pojedynczej: „Pan niech będzie z tobą”; jak i mnogiej: „Pan niech będzie z wami”. Jest to starożytne pozdrowienie hebrajskie wyrażające życzenie łaskawości, pomocy i opieki Boga.
  2. Druga formuła pozdrowienia brzmi: „Miłość Boga Ojca, łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi”. Zaczerpnięto ją z zakończenia drugiego listu św. Pawła do chrześcijan w Koryncie. Bardzo odmienna względem pierwszej formuły, a jej poszczególne części: „Miłość Ojca”, „łaska Chrystusa”, „dar jedności w Duchu Świętym”, wyrażają nie tylko tajemnicę Trójcy Świętej jako takiej. Ale również odniesienie do człowieka: łaskę, miłość i wspólnotę. Zatem po znaku krzyża jest to druga formuła wskazująca na sens całej celebry, na: zjednoczenie wszystkich w miłości, łasce i jedności Trójosobowego Boga.
  3. Trzecia formuła pozdrowienia brzmi: „Łaska wam i pokój od Boga Ojca naszego i od Pana Jezusa Chrystusa”. Pochodzi, jak i poprzednia, od św. Pawła, który posługiwał się nią często na początku listów. „Łaska i pokój” oznaczają istotne dary Boże. „Łaska” to przychylność, miłosierna życzliwość i opieka Boga, to zwrócone ku nam dobroć, potęga i piękno Boga. „Pokój” jest skutkiem „łaski”. Z Bożego życzliwego miłosierdzia pochodzi spokój i ład w poszczególnym człowieku, między ludźmi oraz między ludźmi i Bogiem.

1.2.4 I z duchem twoim

Na pozdrowienie kapłańskie wspólnota odpowiada „I z duchem twoim”, kierując z powrotem ku niemu jego, dopiero co wypowiedziane, życzenie. Wywodzące się z semickiego „i z duchem twoim” trzeba rozumieć jako „i także z tobą”. Chociaż niektórzy, dopatrują się w słowie „duch” innego, głębszego znaczenia, które może być scharakteryzowane w odpowiedzi następującej: „Niech Pan będzie także z tobą, który jesteś Duchem napełniony”. Wspominając w ten sposób Ducha Świętego, przyjętego przez biskupa i kapłana podczas święceń.

1.2.5 Słowo wstępne

Po pozdrowieniu zgromadzenia ma miejsce słowo wstępne celebransa. Ma ono potrójny cel: otworzyć celebrację, pogłębić jedność zgromadzonych i wprowadzić w ducha liturgii danego dnia. Słowo wstępne ma wprowadzić w liturgiczną tajemnicę dnia. Powinna się w nim zawierać zasadnicza myśl całej liturgii słowa, a w ważnych okresach roku liturgicznego należy mocno uwypuklić wiodące idee tego okresu lub do nich nawiązać. Pożądane są także uwagi o świętym czczonym w danym dniu. We wprowadzeniu powinny pojawić się również wzmianki o okoliczności zgromadzenia (np. msza dla grup specjalnych, rekolekcje, msza ślubna, pogrzebowa, itp.).

1.2.6 Akt pokuty

Przystąpienie do Bożych tajemnic ukrytych w Eucharystii wywołuje spontaniczny odruch uświadomienia sobie swej nędzy duchowej i grzeszności, a w konsekwencji potrzebę oczyszczenia. Nie sposób jednoczyć się z Bogiem w miłości nie oderwawszy się uprzednio od grzechów i bez przeproszenia Boga. Celem aktu pokuty jest pobudzenie nas do żalu.

Obrzęd przewiduje cztery formuły, jeśli wliczymy tu także aspersję, czyli pokropienie zgromadzonych wodą święconą. Aspersja jest aktem pokutnym i wspomnieniem chrztu, obmyciem i oczyszczeniem. W obrzędzie tym łączą się chrzest i Eucharystia, Wielki Czwartek i Wielkanoc, obmycie nóg i święta uczta.

Pozostałe trzy formuły aktu pokuty maja podobną zasadniczą strukturę: wprowadzające słowo kapłana, chwila ciszy, wyznanie grzechów lub formuła przeproszenia i modlitwa celebransa.

Najpierw przewodniczący zgromadzenia w dowolnie sformułowanych zdaniach przypomina, że wszyscy są grzesznikami i zaprasza do uświadomienia sobie grzechów, do żalu za nie i prośby o przebaczenie. W chwili milczenia – dostatecznie długiej – każdy bada i osądza samego siebie zgodnie z ostrzeżeniem św. Pawła skierowanym pod adresem uczestniczących w uczcie Pańskiej (1 Kor 11, 28). Nie chodzi tu szczegółowy rachunek sumienia, lecz o ogólne uznanie swej grzeszności, o akt skruchy. Formuły wyznania grzechów i wspólnego wołania o miłosierdzie są różne. Najczęściej używaną jest tradycyjne wyznanie, które brzmi:

„Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam, bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem: moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam Najświętszą Maryję, zawsze Dziewicę, wszystkich Aniołów i Świętych, i was bracia i siostry o modlitwę za mnie do Pana Boga naszego.”

Druga formuła przeproszenia jest bardzo krótka i składa się z aklamacji:

  • Zmiłuj się nad nami Panie!
  • Bo zgrzeszyliśmy przeciw Tobie.
  • Okaż nam, Panie miłosierdzie swoje!
  • I daj nam swoje zbawienie!

Trzecia formuła składa się z trzech wezwań, zaczerpniętych z tekstów biblijnych, zakończonych wołaniem: „Zmiłuj się nad nami!” (w tej formule nie powtarza się osobno wezwań Kyrie eleison). Teksty tej formy aktu pokuty znajdują się w mszale i są zależne od kontekstu liturgii. Mogą być również wymieniane na teksty biblijne lub inne, związane z celebrowaną uroczystością.

Ostatnim członem aktu pokutnego jest modlitwa celebransa – prośba ze wszystkimi o odpuszczenie grzechów i życie wieczne. Trzeba podkreślić, że nie jest to rozgrzeszenie sakramentalne, ale prośba o przebaczenie. Msza nie zastępuje, bowiem, sakramentu pokuty wymaganego przy grzechach ciężkich.

1.2.7 Kyrie, eleison

Kyrie, eleison we mszy stanowi pozostałość dłuższej litanii składającej się z rozmaitych wezwań, na które lud odpowiadał zawsze tę samą aklamację. Litanię tę przejęto z liturgii wschodniej w Rzymie ok. 500 r.

Prawdopodobnie papież Grzegorz Wielki zniósł długą wersję litanii, zachowując jedynie odpowiedź Kyrie, eleison, kilkakrotnie powtarzaną. W VIII w. pojawił się nowy przepis nakazujący śpiewać trzy razy Kyrie w odniesieniu do Chrystusa. W późniejszym średniowieczu, natomiast, trzykrotne Kyrie wzywano do Trójcy Świętej i postawa ta przyjęła się dość powszechnie. Jednakże bardziej właściwy jest sens chrystologiczny. Zatem, kim jest Kyrios, którego przyzywa modlitwa? Jest nim Chrystus. U fundamentów tego śpiewu stoi hymn św. Pawła: „Uniżył samego siebie stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezus zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych, i aby wyznał wszelki język, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca”. O Jezusie narodzonym w Betlejem anioł mówi: „Dziś narodził się wam Zbawiciel, czyli Mesjasz – Pan”. Św. Piotr na zakończenie przemówienia w dniu Zesłania Ducha Świętego głosi: „Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem”. Gdy chorzy i nieszczęśliwi nazywający Chrystusa „Panem”, widzieli w nim tylko Mesjasza. Dla nas dziś określenie Kyrios – Pan jest własnym tytułem Chrystusa zmartwychwstałego, uwielbionego i równego Ojcu. Adresatem modlitwy Kyrie jest więc uwielbiony Chrystus. Nie tylko słowa „Chryste, zmiłuj się nad nami”, lecz każde z sześciu wezwań zwrócone jest do Chrystusa. Zresztą ostatecznie każda modlitwa wspólnoty chrześcijan kieruje się do Chrystusa. Tylko dla kapłana jako zastępcy Chrystusa zastrzeżone jest kierowanie modlitwy do Ojca, ale zgromadzenie zwraca się do swego Brata, do Chrystusa – Głowy. Każda bowiem modlitwa liturgiczna słana jest do Ojca „przez Chrystusa naszego Pana”.

Aklamacja „Panie, zmiłuj się nad nami” jest okrzykiem trafnie wyrażającym naszą nędzę i równocześnie ufność złożoną w Bogu za pośrednictwem Chrystusa. Nasze wołanie naśladuje błaganie tych wszystkich, którzy prosili Jezusa o pomoc dla siebie lub najbliższych: niewidomych, trędowatych, opętanych. Kyrie jest błaganiem, skargą żebrzącego, prośbą człowieka winnego o przebaczenie. Ta skarga wołającego zakłada jednak uznanie wielkości Tego, ku któremu się zwraca.

Kyrie to śpiew triumfalny. Ponieważ jego adresatem jest Chrystus, nasz Brat, owo wołanie staje się braterską prośbą i brzmi nieco jak wołanie łotra na krzyżu: „Panie, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”.

Podsumowując możemy powiedzieć, że: Kyrie jest co prawda również błaganiem o miłosierdzie, ale najpierw i przede wszystkim jest uroczystym uznaniem Chrystusa za Pana, za uwielbionego Kyrios. Najlepszą interpretacją Kyrie jest następujący po nim pochwalny hymn Gloria.

1.2.8 Chwała na wysokości Bogu

Hymn „Chwała na wysokości Bogu” należy do najstarszych modlitw Kościoła. Podobnie jak Te Deum należy do tzw. hymnów prozaicznych, które licznie pojawiały się w pierwszych wiekach. Na greckim Wschodzie znany był dość wcześnie jako hymn poranny, w IV w. przejęto go na Zachodzie w tłumaczeniu łacińskim. W pewnym stopniu inspirowany jest przez Biblię. Rozpoczyna się bowiem od słów śpiewu aniołów w noc Narodzenia Pańskiego. Po nim następują krótkie aklamacje pochwalne skierowane do Ojca i Syna, a całość kończy się formułą trynitarną – do Trójcy Świętej. Choć Gloria rozpoczyna się motywem Bożonarodzeniowym, to jednak zgodnie z tradycyjnym rozumowaniem jest to hymn wielkanocny, o czym świadczą dziś obrzędy wigilii paschalnej, kiedy na śpiew Gloria rozbrzmiewają uroczyście dzwony i organy. Znamienne, że przez wiele wieków hymn ten śpiewany był tylko na Wielkanoc. W jaki, zatem, sposób wszedł on do liturgii wielkanocnej? Otóż liturgia wigilii paschalnej trwała, niegdyś, całą noc. Celebrację Eucharystii rozpoczynano nad ranem, gdy już zaczynało świtać. Dlatego w ramach liturgii eucharystycznej pojawia się hymn będący od początku pieśnią poranną, która w kontekście przeżywanej Paschy staje się pochwałą nowego ranka Zmartwychwstania, pieśnią poranną Królestwa Chrystusowego. Według Sakramentarza Gregoriańskiego kapłan mógł śpiewać Gloria tylko na Wielkanoc. Ale już przed 514 r. papież Symmachus udzielił biskupom pozwolenia na śpiew Gloria w niedziele i w święta męczenników. Jednak również i w tym uwidacznia się wielkanocny charakter tego hymnu, ponieważ każdą niedzielę uważa się za „Wielkanoc tygodnia”, a każde święto męczenników za celebrowanie zmartwychwstania. Dopiero w XII w. przyjął się zwyczaj śpiewania tego hymnu we wszystkie niedziele i wielkie święta. Gloria jest pieśnią zarówno triumfalną, bowiem pochodzi w pewnym sensie z okrzyków, które wraz z Kyrie, eleison wznoszono w różnych chórach i grupach podczas triumfalnego pochodu zwycięskiego wodza przez „świętą drogę” do świątyni Jupitera na Kapitolu. Mieszały się różne okrzyki pochwalne na cześć Chrystusa i Jego Ojca, z czego powstał później wspaniały hymn. Tak jak z wielobarwnych kamieni mozaikowych powstaje jeden obraz. Gloria jest również pieśnią poranną. Pochodzi ze starochrześcijańskiej pieśni porannej z I lub II w. Listy św. Pawła są dowodem na przenikanie krótkich hymnów pochwalnych z liturgii do piśmiennictwa chrześcijańskiego. Pięknym przykładem takich pieśni jest hymn o misterium Chrystusa w Liście do Filipian. Ponieważ gnostycy wykorzystywali starochrześcijańskie hymny dla rozpowszechniania swoich idei, z czasem zakazano ich używania i większość z nich poszła w zapomnienie. Hymn Gloria ocalił pieśń poranną z I w.

1.2.9 Kolekta

Kulminacyjnym punktem obrzędów wstępnych jest modlitwa zwana kolektą, wypowiadana uroczyście przez kapłana w imieniu wszystkich. Skąd taka nazwa? Jedni twierdza, że nazwa ta wyraża funkcję kapłana „zbierającego” (colligere – zbierać razem wiązać) indywidualne prośby w jedną „orację”, która staje się modlitwą Kościoła, by ją przedstawić Ojcu Niebieskiemu jako jedną całość. Istnieje też opinia, że taką nazwę nadano, ponieważ ta modlitwa odmawiana jest na zgromadzonym ludem (super plemeb collectam). W tym sensie byłaby ona właściwym zakończeniem obrzędów wstępnych.

Kolekta, podobnie jak inne modlitwy formularza mszalnego, składa się z czterech części: wezwania do modlitwy, chwili milczenia, samej oracji i potwierdzającego Amen ludu. Po zwięzłym zaproszeniu i zachęcie Módlmy się, skierowanej do ludu sprawującego swoje powszechne kapłaństwo także przez modlitwę, jest miejsce na ciszę, podczas której wszyscy obecni wymieniają w myśli swoje intencje modlitewne. Jeśli znosi się czasami ów czas ciszy i milczenia, wówczas wezwanie Módlmy się traci swój istotny sens. Oracja dzieli się na trzy części: adres, prośbę i zakończenie. Pierwszy człon jest skierowany do Ojca, ponieważ msza w swej zasadniczej strukturze zwraca się do Ojca przez pośrednictwo Syna w jedności Ducha Świętego. Często jest on rozbudowany o wspomnienie zbawczej woli Boga lub konkretnego czynu zbawczego. Na prośbę składa się słowo „prosimy” oraz przedmiot naszej prośby: to, o co prosimy, przy czym prośby te są na ogół bardzo ogólne, by mogły w nich zmieścić się wszystkie prośby indywidualne, te bardziej szczegółowe, życiowe i aktualne. Zakończenie przedstawia zebrane prośby Ojcu poprzez kapłańskie pośrednictwo Jego Syna. Modlitwa ta w pewnym więc sensie jest też chrystocentryczna – jak i całość obrzędów wstępnych – ponieważ Chrystus przemawia w naszym imieniu do Ojca. Trzy części kolekty scalają jakby w jedno: historię, teraźniejszość i przyszłość. Kończąca obrzędy wstępne modlitwa jest wyznaniem wiary w zbawczą wolę i zbawcze dzieło Boga, wyznaniem naszej winy, nędzy bytowania, zależności i pokory oraz ufnym oczekiwaniem wspomagającej dobroci Boga wyrażającej się w urzeczywistniającym się za pośrednictwem Chrystusa procesie naszego zbawienia.

Podsumowując obrzędy wstępne należałoby zwrócić uwagę na ich chrystologiczny charakter. Ponieważ wszystko co w tych obrzędach się czyni i mówi, jest adresowane do Chrystusa, bądź przez Chrystusa do Ojca. Pocałunek i kadzidło czczą Chrystusa i Króla. Psalm na wejście mówi o Chrystusie i do Chrystusa. Akt pokuty stawia zgromadzenie przed Chrystusem – Sędzią. Prośba o przebaczenie zwraca się do Ojca za pośrednictwem Chrystusa. Kyrie wyśpiewuje chwałę Tego, który jest Panem. Gloria zwraca się do triumfującego Zwycięzcy – do Zmartwychwstałego. Kolekta, a więc, modlitwa końcowa jest wołaniem Chrystusa za nami.

1.3 Liturgia słowa

Jednym z doniosłych osiągnięć odnowy liturgii mszalnej było dowartościowanie liturgii słowa. Wprawdzie słowo Boże zawsze stanowiło część celebracji eucharystycznej, lecz jednak przez długi okres czasu było ono jakby w cieniu ofiary; niemal je lekceważono, traktowano jedynie jako dodatek, bez którego można się obejść, jako wstęp lub przygotowanie do właściwej mszy. Świadczy o tym dawne niewłaściwe określenie liturgii słowa jako tzw. mszy katechumenów (XI w.), z którego można było wyciągnąć błędny wniosek, jakoby ta część mszy nie dotyczyła ochrzczonych. Wierni dość powszechnie zresztą opuszczali liturgię słowa lub spóźniali się na nią, przekonani w sumieniu, że to w niczym nie uchybia obowiązkowi uczestnictwa w niedzielnej mszy, ponieważ – jak wpajano im na katechezie – „przyjście do kościoła po kazaniu nie jest jeszcze grzechem ciężkim”.

Radykalna zmiana polegająca na właściwym ustawieniu relacji pomiędzy liturgią słowa i liturgią eucharystyczną jest dziełem ostatniego soboru, który stwierdza: „Dwie części, z których w pewnym stopniu składa się msza święta, mianowicie liturgia słowa i liturgia eucharystyczna, tak ściśle wiążą się ze sobą, że stanowią jeden akt kultu”. Liturgia słowa składa się z następujących części: czytanie I, psalm responsoryjny, czytanie II (w niedziele i ważne święta), śpiew Alleluja, Ewangelia, homilia, wyznanie wiary, modlitwa powszechna.

1.3.1 Rys historyczny

Liturgia czytań biblijnych we mszy sięga korzeniami w głąb liturgii Starego Testamentu. Do świętej tradycji Izraelitów należało czytanie w każdy szabat biblijnych ksiąg Prawa i Proroków. Po niewoli babilońskiej, gdy życie, a zwłaszcza jego wyraz kultyczny, trzeba było wskrzesić na nowo, ta dawna tradycja została znów uroczyście podjęta.

O tym, że czytanie Biblii kontynuowano jeszcze za czasów Chrystusa, i że było ono centralnym punktem liturgii żydowskiej, świadczy fragment Łukaszowego opisu ewangelicznej sceny, w której Chrystus Pan czyta i interpretuje w synagodze w Nazarecie fragment proroka Izajasza (Łk 4, 16-21).

Pierwsi chrześcijanie celebrowali Eucharystię początkowo w domach prywatnych. Na liturgię słowa Bożego w czasie niedzielnych spotkań eucharystycznych składały się czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Nie było jednak jeszcze jednolitej praktyki ani ustalonych reguł co do ilości czytań i ich porządku. Ze Starego Testamentu najczęściej korzystano z Prawa i Proroków, z Nowego – z Ewangelii, Dziejów Apostolskich i Listów Apostolskich. W pierwszych wiekach to, co nazywamy dzisiaj Ewangelią, nie było jeszcze czytaniem, lecz ustnym opowiadaniem o życiu i przepowiadaniu Chrystusa, o jego śmierci i zmartwychwstaniu. Czytaniem stało się wówczas, gdy ustne opisy zostały pisemnie zredagowane.

Jeden z pierwszych opisów liturgii słowa pochodzi z ok. 150 e. od św. Justyna, męczennika, który pisał: „W dniu zwanym dniem słońca (…) czyta się pamiętniki apostołów albo pisma prorockie, jak długo na to czas pozwala. Gdy zaś lektor skończy, przełożony żywym słowem upomina i zachęca do naśladowania tych wzniosłych nauk. Następnie powstajemy z miejsca i modlimy się.”. (Apologia 1, 67, 3).

Liturgia słowa Bożego zaczęła tracić na znaczeniu już we wczesnym średniowieczu, głównie z racji stosowania w niej niezrozumiałego ogółowi języka łacińskiego. Teksty rozumiał tylko kler, wierni więc śpiewali w tym czasie pieśni. W późniejszym okresie, po właściwym obrzędzie liturgii słowa kapłan raz jeszcze czytał Ewangelię w ojczystym języku wiernych.

1.3.2 Sobór Watykański II a liturgia słowa

Doceniając zbawczą moc Słowa Bożego, jego walor kultyczny oraz wewnętrzną więź z liturgią eucharystyczną, ojcowie Soboru Watykańskiego II postanowili „przywrócić czytania Pisma św. dłuższe, bardziej urozmaicone i lepiej dobrane”, by w ten sposób „obficiej zastawić dla wiernych stół słowa Bożego i szerzej otworzyć skarbiec biblijny”.

W realizacji przyjęto dwie ogólne zasady: harmonizacja tekstów oraz czytania biblii księga po księdze i rozdział po rozdziale (z wyjątkiem wielkich uroczystości). Na niedziele przewidziano cykl 3-letni (A, B, C czyli rok Mateusza, Marka i Łukasza). W niedzielę czyta się więc kolejne fragmenty Ewangelii przypadającej na dany rok. Ewangelia św. Jana natomiast jest czytana każdego roku w okresie 40-dniowego Przygotowania do Paschy (czyli Wielki Post).

Teksty pierwszego czytania niedzielnego, zaczerpnięte ze Starego Testamentu, zostały starannie dobrane i dostosowane do treści Ewangelii. Na drugie czytanie niedzielne zostały wykorzystane Listy Apostolskie, podzielone również na trzy lata.

W dni świąteczne wszystkie czytania biblijne wiążą się treściowo z celebrowaną tajemnicą wiary i wtedy bardzo łatwo odnaleźć ich wspólną myśl przewodnią.

Układ czytań w dni powszednie oparty jest na innej zasadzie. Ewangelie według Mateusza, Marka i Łukasza zostały rozłożone na jeden rok i następują kolejno po sobie. Do nich dołączono jako lekcję teksty biblijne ze Starego i Nowego Testamentu rozłożone na dwa lata (rok I i II).

1.3.3 Dlaczego Słowo Boże we mszy?

Nie wystarczy odpowiedzieć ograniczająca się do argumentacji historycznej: bo tak było od początku. Odpowiedź na postawione pytanie jest równoznaczna z uzasadnieniem i interpretacją soborowej tezy, że „liturgia słowa i liturgia eucharystyczna tak ściśle wiążą się z sobą, że stanowią jeden akt kultu” (KL 56).

Kult we mszy polega na złożeniu Ojcu w ofierze Jego Syna Jezusa Chrystusa obecnego w znakach sakramentalnych. Ofiara całego Kościoła staje się ofiarą każdego współuczestniczącego w Eucharystii. Zewnętrzny akt ofiarniczy wymaga jednak ofiary duchowej, kultu wewnętrznego. Każda ofiara zewnętrzna ma bowiem sens tylko wtedy, jeśli jest wyrazem wewnętrznego oddania się człowieka Bogu. Otóż liturgia słowa Bożego przygotowuje do współofiary, apeluje o postawę ofiarną, o zmianę sposobu myślenia, oczyszczenie z grzechów, wzywa do wewnętrznego zaangażowania w czasie całej celebracji eucharystycznej. Uważne słuchanie słowa Bożego, które pobudza do oddania się w miłości Bogu, ukazuje również zobowiązania życiowe, jakie z tej ofiary mszalnej wynikają.

Wspólne celebrowanie i rozważanie słowa Bożego pomaga nam w odszyfrowaniu znaków czasu, w odkrywaniu sposobności do czynienia dobra i przeciwstawiania się złu, w reagowaniu na najistotniejsze potrzeby naszych bliźnich, miejscowej wspólnoty i społeczeństwa. „Natomiast wszystkie te rzeczy piętnowane stają się jawne dzięki światłu, bo wszystko, co staje się jawne, jest światłem. Dlatego się mówi: Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. Baczcie więc pilnie, jak postępujecie: nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną” (Ef 5, 13-16).

Akt naszego kultu podczas mszy wyraża się jednak przede wszystkim w przyjęciu Bożego daru zbawienia. W celebracji eucharystycznej zbawienie Boga przychodzi do nas w podwójny sposób: w słowie Bożym i w paschalnym misterium Chrystusa uobecniającym się w znakach sakramentalnych. Słowo Boże we mszy jest więc samo przez się aktem zbawczo-kultycznym, a po wtóre pełni ono istotną rolę w przygotowaniu nas do przyjęcia zbawczego daru w eucharystycznej ofierze i uczcie. Owocne uczestnictwo w misterium zbawienia zakłada bowiem żywą wiarę, wiara natomiast jest skutkiem słuchania słowa Bożego „Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10, 17).

Można doszukać się jeszcze dalszych czynników sprawiających, że między liturgią słowa i liturgią eucharystyczną istnieje ścisła wewnętrzna więź prowadzącą aż do „jedności aktu kultycznego”. Otóż gdy mówimy, że msza jest „pamiątką Pana”, to trzeba uświadamiać sobie, że właśnie liturgia słowa przypomina nam Chrystusa, Jego działalność, cuda, naukę.

Im chętniej przyjmujemy słowo Chrystusa, tym intensywniej będziemy doświadczać nowego życia, które przychodzi do nas poprzez Jego Ciało i Krew. Im bardziej słowo Boże zapuści w nas korzenie, tym bardziej owocnie zjednoczymy się z Nim w Eucharystii. „Jeżeli we mnie trwać będziecie, a słowo moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami” (J 15, 7-8).

1.3.4 Psalm responsoryjny

„Po pierwszym czytaniu następuje psalm responsoryjny, czyli graduał: stanowi on integralną część liturgii słowa” (WOMR 36). Ze swej istoty jest on podziękowaniem za słowo Boże. Takie podziękowanie nie może jednak polegać tylko na tym, że „coś” powiemy lub zaśpiewamy. Należy podziękować Bogu za to, co nam w czytaniu biblijnym przekazał. Podziękowanie musi więc treściowo wiązać się z tym co, usłyszane przed chwilą słowo Boże chce nam przekazać i w nas zaszczepić. Można by oczywiście znaleźć taką strofę jakiejś pieśni, która treściowo będzie się zgadzać z centralną myślą czytania, ale nie zawsze byłoby to takie proste. Po co jednak korzystać ze słów ludzkich, skoro można posłużyć się w tym dziękczynieniu słowem Bożym? Czy w gruncie rzeczy na słowo Boże można odpowiedzieć lepiej niż samym słowem Bożym? Słusznie więc grupa robocza ekspertów, pracująca nad odnową obrzędów mszy zadała sobie trud drobiazgowego przeanalizowania wszystkich psalmów pod kątem ich trafnego dobrania do treści czytań i włączenia do liturgii słowa. I dobrze, że tak się stało. Psalmy bowiem to nie tylko szczytowe osiągnięcie w dziejach poezji, lecz przede wszystkim natchnione słowo Boże ubrane w taką formę, która idealnie nadaje się do tego, by poprzez nie zwracać się modlitwie do Boga. Psalmy są powstałymi z natchnienia Bożego pieśniami Izraela nasyconymi uwielbieniem Boga i wdzięcznością, duchem pokuty i niezłomną nadzieją, po prostu są modlitwą we wszystkich jej aspektach. Sam Jezus śpiewał je zapewne w liturgii synagogalnej, korzystał z nich razem z apostołami podczas ostatniej wieczerzy, ich słowami modlił się umęczony na krzyżu. Żadna księga Starego Testamentu nie jest tak często cytowana w Nowym jak psalmy. Określenie „responsoryjny” przysługuje temu śpiewowi z podwójnego tytułu. Ten psalm jest śpiewany przez psalmistę, a zgromadzenie słucha siedząc i włącza się co jakiś czas, śpiewając responsorium, czyli refren, którym jest na ogół jeden z wersetów psalmu. Struktura tego śpiewu ma charakter dialogu, jest w nim miejsce nie tylko na słuchanie, lecz również na odpowiedź.

Istnieje jednak jeszcze głębsza motywacja dla nazwy „psalm responsoryjny”. Odpowiedź responsorium jest bowiem jego istotną funkcją w ramach liturgii słowa. Cała liturgia eucharystyczna ma charakter dialogu. Zasadnicza struktura liturgii polega na tym, że Bóg inicjuje dialog, a człowiek udziela odpowiedzi. Bóg zbawia, uświęca – człowiek odpowiada aktem kultu.

Psalm responsoryjny jest naszą odpowiedzią wyrażającą wdzięczność i akceptację usłyszanego słowa. W lirycznym nastroju pomaga przyswoić je sobie przez modlitwę.

Zwyczaj śpiewania psalmu jest starszy od śpiewów (na wejście, przygotowanie darów czy procesję komunijną). W klasycznym okresie liturgii rzymskiej lektor po odczytaniu Pisma św. opuszczał ambonę, a na jej stopnie wstępował kantor (psalmista). Schola śpiewała na początek jeden wiersz psalmu w bogatej gregoriańskiej melodii, a psalmista kontynuował śpiew psalmu przerywany refrenem przez scholę lub lud. Śpiew ten nazywano Graduale, ponieważ był wykonywany nie z ambony, lecz z jej stopni. Niekiedy psalm był śpiewany jednym ciągiem przez kantora, bez refrenu, i nosił wtedy nazwę Tractus.

1.3.5 Alleluja

W dawnej liturgii po czytaniu wyjątku z Listów Apostolskich (drugiego czytania) kantor śpiewał „Alleluja”, które powtarzała schola, po czym kantor śpiewał werset, a schola (wierni) ponownie powtarzała „Alleluja”.

W przekazach źródłowych odnajdujemy wzmiankę o wydarzeniu, które miało miejsce w wigilię wielkanocną w Kartaginie. Kantor śpiewał właśnie „Alleluja”, gdy strzała Wandalów, którzy wtargnęli akurat do miasta, wpadła przez bramę katedry i przeszyła mu szyję. Wypuścił z rąk księgę, osunął się na ziemię; Alleluja mógł kontynuować już w niebie przed Panem!

Odnowiona liturgia przywróciła ten dawny śpiew w jego starożytnej formie. Wszyscy zebrani podejmują po kantorze „Alleluja”, następuje śpiew krótkiego wersetu – tekstu zaczerpniętego z Ewangelii bądź odsłaniającego charakterystyczną dla danego święta lub dnia myśl, a po nim znowu rozbrzmiewa „Alleluja” całego zgromadzenia.

Psalm responsoryjny związany jest z poprzedzającym go czytaniem. Natomiast śpiew po drugim czytaniu jest krótką aklamacją skierowaną ku Ewangelii. Można chyba powiedzieć, że śpiew „Alleluja” jest aktem czci wobec Chrystusa, który przychodzi w swoim słowie, by nas „ewangelizować”. Ten śpiew jest zarazem wewnętrznym przygotowaniem do wsłuchania się w Dobrą Nowinę Chrystusa. Wspólnym mianownikiem treści wszystkich wersetów pomiędzy początkowym i końcowym „Alleluja” są słowa młodego Dawida: „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”.

Na koniec jeszcze jedna uwaga praktyczna. Rozważane przez nas teksty są z natury przeznaczone do śpiewania. Psalm mówiony daje taki efekt jak wygłaszana pieśń. Wypowiadane „Alleluja” jest czymś sprzecznym z jego istotą. „Alleluja” jest i ma być spontanicznym, pełnym entuzjazmu i radości okrzykiem uwielbieni i wdzięczności. Bo oto Pan jest z nami! Przychodzi w słowie, które nie przeminie!

Należy tutaj dodać, że w śpiew zarówno refrenu psalmu responsoryjnego jak i „Alleluja” zobowiązani są wszyscy wierni w kościele. Nie może być sytuacji, w której kantor bądź organista śpiewa refren i sam sobie odpowiada na to wezwanie. Powyższe śpiewy mają mieć charakter silnie wspólnotowy. Aby dobrze zobrazować sytuację, w której wierni nie śpiewają wspólnie pieśni, refrenu psalmu, „Alleluja” czy odpowiedzi mszalnych, wyobraźmy sobie, że zapraszamy gości na ucztę. Ci natomiast, co prawda, przychodzą, lecz nie jedzą, nie piją, nie rozmawiają i nie tańczą radośnie gdy gra muzyka. Są tylko biernymi widzami, a przecież Msza Święta nie jest przedstawieniem, a wspólnotową ucztą.

1.3.6 Homilia

Homilia to nie to samo co kazanie, nauka, wykład czy uroczyste przemówienie. Nie jest to również konferencja na temat Pisma Świętego, ale stanowi ona czynność sakramentalną. Charakterystycznym rysem homilii jest to, że należy ona organicznie do mszy św., stanowi integralną część liturgii eucharystycznej, a zatem jest ściśle związana z czytanym słowem Bożym i uobecnianym paschalnym misterium Chrystusa oraz ukierunkowana na rzeczywiste i konkretne życie słuchaczy. Jest więc pomostem wiążącym zarówno teksty biblijne, jak i słuchaczy w kontekście ich życia – z ofiarą eucharystyczną.

Homilia jest narzędziem posługi wobec słowa Bożego. Słowo Boże, natomiast, niezmiennie kieruje się do ludzi wszystkich czasów, wzywa do zbawienia, od wszystkich wymaga odpowiedzi. Zadaniem homilii jest uczynienie zrozumiałym słowa Bożego i to dla danej, konkretnej wspólnoty wiernych zgromadzonych na sprawowanie Eucharystii. Homilia w tym znaczeniu będzie interpretowała teksty święte, objaśniała je, zbliżała słuchaczom tajemnice i prawdy w nich zawarte. Jej funkcją jest uobecnianie Boga w jego słowie w zgromadzeniu eucharystycznym. Według zaleceń mszału homilia „powinna być wyjaśnieniem któregoś z aspektów Pisma św., ewentualnie innego tekstu części stałych lub własnych mszy św. danego dnia, uwzględniając czy to tajemnicę, którą się czci, czy też szczególne potrzeby słuchaczy.”

Punktem wyjścia homilii jest „święty tekst”. Ona ten tekst naświetla, aktualizuje i przystosowuje do potrzeb zgromadzenia oraz aktualnej rzeczywistości dzisiejszego świata i wiąże to wszystko z celebracją eucharystyczną. Doskonałą byłaby taka homilia, która by traktowała wszystkie teksty biblijne (czytania, Ewangelię, psalm responsoryjny, śpiew Alleluja) integralnie, ukazywała ich wzajemne powiązanie i wydobywała myśl wiodącą. Taka synteza nie zawsze jest jednak możliwa.

Powiedzieliśmy, że punktem wyjścia homilii jest „święty tekst”, zwłaszcza słowo Boże. Jej punktem wyjścia jest jednak również sytuacja egzystencjalna słuchaczy. Homilia ma związać jedno z drugim, wytłumaczyć i ożywić jedno przez drugie. Jej zadaniem jest wniknąć w konkretne życie ludu Bożego, w jego pytania, poszukiwania, problemy i niepokoje. Sprawy i troski zgromadzonych na sprawowanej Eucharystii ma starać się ujrzeć, zrozumieć i wyjaśnić w świetle zbawczego Słowa Bożego i celebrowanego misterium Chrystusa. Homilia nie może pogrążać się jedynie w doczesności. Jaj naczelnym zadaniem jest spotkanie człowieka z Chrystusem, objawiającym mu zbawczy plan Ojca, wprowadzenie go w dialog z Chrystusem, nawrócenie go, zjednoczenie z Bogiem, zbawienie. Homilia zmierza do wewnętrznej przemiany zgromadzonych i do wyrażenia jej w życiu codziennym. Staje się ona miejscem spotkania słowa Bożego i naszego życia. Poucza o tajemnicach wiary, ukazuje jak one aktualizują się w liturgii i mobilizuje do czynu chrześcijańskiego.

1.3.7 Wyznanie wiary

Charakterystyczną cechą prawie wszystkich modlitw mszalnych jest używana w nich liczba mnoga: „my”, „nam”, „nas” – „prosimy”, „składamy”, „ofiarujemy”, itd. Natomiast w wyznaniu wiary pojawia się liczba pojedyncza: „Wierzę…”. Wskazuje ona na genezę Credo. Szukanie jego początków prowadzi nas do wyznania wiary w wigilię wielkanocną, które wypowiada głośno i wyraźnie wobec wierzącej wspólnoty każdy z proszących o chrzest. Nazywano je „symbolem”. Greckie słowo synballein znaczy: łączyć razem, jednoczyć. Nazwa „symbol wiary” tłumaczy się więc tym, że Credo zbiera razem w zwartą całość podstawowe prawdy wiary chrześcijańskiej. Jest w tym określeniu zawarta – być może – również i ta myśl, że takie wyznanie wiary jednoczy z Bogiem oraz z całą wspólnotą wierzących.

Nasze mszalne wyznanie wiary nosi nazwę: „Symbol Nicejsko-Konstantynopolitański”. Pochodzi ona stąd, że sformułowane zostało na soborze w Nicei w 325 r. i potwierdzone na soborze w Konstantynopolu w 382 r. Było używane od 350 r. w Jerozolimie podczas obrzędów chrztu. Patriarcha Konstantynopola Tymoteusz około 515 r. wprowadził symbol do każdej mszy, prawdopodobnie dla udowodnienia swej prawowierności w wierze, gdyż oskarżano go o sprzyjanie błędom monofizytyzmu (doktryny mówiącej o tym, iż Chrystus co prawda ma naturę ludzką i boską, ale natura boska wchłonęła jego naturę ludzką, autorem jej był Eutyches, uznana została za herezje na soborze chalcedońskim w 451 r.).

Mszalne Credo wywodzące się z rytu chrztu prowadzi nas do początków naszej chrześcijańskiej egzystencji. W sposób pośredni ukazuje źródło i fundament naszego uczestnictwa w Eucharystii. To właśnie przez wyznanie wiary w Trójcę Świętą i kąpiel z wody i z Ducha zostaliśmy włączeni w królewskie kapłaństwo Chrystusa i uzdolnieni do składania w łączności z Chrystusem ofiary Ojcu Niebieskiemu i do liturgicznego wielbienia Boga. Credo jest więc, podobnie jak rozpoczynający mszę znak krzyża i niedzielna aspersja, trzecim przęsłem mostu łączącego chrzest i Eucharystię, wodę odrodzenia i zbawczą krew Pana, chrzcielną kąpiel i ucztę.

Credo jest jednak czymś znacznie więcej, niż tylko wyznaniem wiary i refleksyjnym wspomnieniem chrztu. Jest po prostu celebracją wiary. Ten zbiorowy akt zgromadzenia liturgicznego wyraża wiarę, „w którą się wierzy”, czyli przedmiot wiary, istotne treści wspólnej wiary Kościoła, a równocześnie jest wiarą, „którą się wierzy”, czyli aktem wiary. Credo jest świadomym, wolnym, pełnym zaufania „tak” nie tylko dla prawd wiary, ale przed wszystkim „tak” dla Boga jako Osoby, aktem osobowego spotkania z bogiem objawiającym się w Troistości Osób.

Dlatego nie jest dobrze, że Credo zazwyczaj się recytuje zamiast je śpiewać. Oczywiście istnieją takie racje liturgiczne, które nie pozwalają na śpiew Credo, ale dobrym zwyczajem winno być wyznanie wiary właśnie w tej uroczystej śpiewanej formie.

Cała msza jest „sprawą” Jezusa Chrystusa. On jest w niej Głosicielem słowa Bożego, Kapłanem, Ofiarnikiem i Pokarmem. On jest w niej mocą Ducha Świętego „DROGĄ” do Ojca. Eucharystia to Jezus Chrystus, Syn Boży.

W szczytowym momencie mszy, tuż po konsekracji, w ciężarną Boskimi Tajemnicami ciszę wdzierają się słowa: „Oto wielka tajemnica wiary!” Dobrze więc, że przed rozpoczęciem ofiarniczej części mszy wyznajemy naszą wiarę i pogłębiamy ją mocą wiary całego Kościoła i darem Ducha Świętego, który sprawia, że Chrystus przez wiarę zamieszkuje w sercach naszych. Dzięki temu potrafimy owocniej przeżywać to, co jest i pozostanie na zawsze aż do kresu czasu Kościoła wielkim misterium wiary, dopóki wiara nie ustanie, ustępując miejsca spotkaniu z Rzeczywistością „twarzą w twarz”.

1.3.8 Modlitwa Powszechna

Słowo Boże czytane we mszy rodzi, ożywia i pogłębia wiarę. Odpowiedź na słowo Boże wyraża się przeto we wspólnym wyznaniu wiary. Były jednak okresy, kiedy Credo nie wchodziło w strukturę mszy, a i dziś wyznanie wiary składamy tylko w niedzielę i uroczystości. Stąd pytanie, co jeszcze stanowi we mszy odpowiedź na słowo Boże?

Tym elementem doskonale wkomponowanym w strukturę mszy była dawniej modlitwa wiernych. Obecnie przywrócono tą starożytną praktykę. Modlitwa wiernych zwana jest również modlitwą powszechną. Dziś trudno jest nawet wyobrazić sobie bez nie mszę, a gdy jej brak, odnosi się wrażenie, jak gdyby eucharystyczna celebracja została pozbawiona czegoś bardzo istotnego.

Tę formę wspólnej modlitwy praktykował już naród wybrany w świątyni jerozolimskiej i w synagogach. Czytanie Biblii w szabat kończono modlitwą, której towarzyszyły wspólne odpowiedzi na poszczególne intencje. Obejmowaną nią najwyższe władze żydowskie, osoby szczególnie zasłużone, zmarłych, gminy zagrożone w wierze i doświadczone nędzą, duchowe i doczesne dobra wszystkich zgromadzonych.

Pierwsi chrześcijanie, wywodzący się ze środowiska żydowskiego, tę formę znanej sobie modlitwy przenieśli do swoich zgromadzeń na, tzw. „łamanie chleba”. Modlitwa powszechna rozpowszechniona prawie w całym Kościele zaczyna w swej dotychczasowej formie zanikać w VI w. Zasadniczą przyczyną było rozbudowanie obrzędów rozpoczynających mszę, do których dodano Kyrie, litanię kończącą się wezwaniami „Baranku Boży” i kolektę. To, co dotąd stanowiło treść modlitwy wiernych, włączono częściowo do obrzędu wejścia, częściowo zaś do modlitw wstawienniczych w kanonie.

Dopiero odnowa liturgii przyznała starożytnej formie modlitwy powszechnej miejsce w ramach celebracji eucharystycznej. Realizując decyzje Soboru Watykańskiego II postanowiono: „W modlitwie powszechnej, czyli w modlitwie wiernych, lud wypełniając funkcję swojego kapłaństwa, zanosi błagania za wszystkich ludzi. Wypada, aby ta modlitwa była z zasady we mszy z udziałem wiernych, tak, by, zanoszono błagania za Kościół święty, za tych, którzy nami rządzą, za tych, którzy są utrapieni różnymi potrzebami oraz za wszystkich ludzi i za zbawienie całego świata”.

Można powiedzieć, że praktyka modlitwy powszechnej pełni ważną rolę w formowaniu chrześcijańskiej osobowości zwłaszcza w wychowaniu do świadectwa. Pomaga lepiej zrozumieć przynależność do Kościoła i odpowiedzialność za jego rozwój. Uczy odkrywać w codziennych doczesnych sprawach prawdziwe przeznaczenie całej ludzkości, pomaga po chrześcijańsku rozumieć i oceniać wydarzenia w świecie. Uczy przechodzenia w modlitwie od interesownych indywidualnych próśb do prawdziwej, przenikniętej wdzięcznością modlitwy obejmującej cały świat.

1.4 Przygotowanie darów

Druga główna część mszy nosi nazwę: „liturgia eucharystyczna”. Składają się na nią trzy części organicznie ze sobą złączone: przygotowanie darów, modlitwa eucharystyczna i obrzęd komunii.

Przygotowanie darów jeszcze do niedawna określano jako „ofiarowanie” (offertorium). Jednakże nazwa ta po głębszej analizie teologicznej została zniesiona.

Początków obrzędu złożenia na ołtarzu chleba i wina najprawdopodobniej należy szukać w starochrześcijańskiej apage, czyli w braterskiej uczcie, która w pierwszym wieku poprzedzała ucztę eucharystyczną. Dawne agapy były wyrazem tak charakterystycznej dla pierwszych chrześcijan miłości braterskiej i ich jedności w Chrystusie, bo On sam swoich wyznawców do takiej miłości bezwzględnie zobowiązał i ogłosił ją jako nieomylny znak rozpoznawczy ich przynależności do Niego. kiedy jednak do tych wspólnych posiłków wkradały się różne nadużycia doprowadzające do rozłamów, które ostro piętnowali św. Paweł i św. Jakub, agapy z czasem zanikły. Pozostał jednak po nich zwyczaj przynoszenia na Eucharystię darów, przeznaczonych głównie dla ubogich. Dary te przynoszony do przełożonych gminy już przed celebracją. Część z nich przeznaczano na sprawowanie Eucharystii, resztę dla biednych. W ten sposób przyjęła się ogólna zasada, że ten, kto chce brać udział w Eucharystii, winien przynieść jakiś dar.

Z czasem to proste składanie darów przybrało kształt obrzędowy. W III wieku praktykowana jest procesja ofiarnicza: wierni przynoszą do ołtarza swoje dary, zwłaszcza chleb i wino. Później przyjął się zwyczaj składania także innych darów (nr. olej, wosk, owoce, płótno, drób). Ten zwyczaj zadomowił się przede wszystkim w krajach północnych. Natomiast w Italii, a zwłaszcza w Rzymie, praktykowano inną formę: sami kapłani szli między wiernych i zbierali dary. Składaniu darów towarzyszył śpiew zwany offertorium. Schola śpiewała psalm, a lud włączał się, powtarzając co kilka wierszy odpowiedni refren.

Około X wieku praktyka procesji ofiarniczej zaczęła zanikać, mimo że synody ciągle jeszcze przypominały o obowiązku uczestniczenia w niej. Dary w naturze zostały zastąpione przez ofiarę pieniężną składaną na tacę podczas mszy, bądź w formie stypendium mszalnego. W Polsce zwyczaj procesji ofiarnej praktykowano dość powszechnie aż do XVII wieku. W niektórych regionach Polski, na przykład w wielu parafiach diecezji katowickiej i opolskiej, procesja ofiarna we mszy przetrwała do naszych czasów.

Odnowiona liturgia mszalna przywraca ten starożytny obrzęd. „Na początku liturgii eucharystycznej przynosi się do ołtarza dary, które staną się Ciałem i Krwią Chrystusa. Najpierw przygotowuje się ołtarz. Następnie przynosi się dary na ofiarę; dobrze jest, gdy chleb i wino podają wierni, a kapłan lub diakon przyjmuje je w odpowiednim miejscu. A chociaż chleb i wino przeznaczone do liturgii nie są już wydzielane przez wiernych z ich własności, jak było niegdyś, to jednak obrzęd przynoszenia darów zachowuje swoją wymowę i duchowe znaczenie. Czasami do stołu ofiarniczego przynoszone są inne dary, bądź to na potrzeby ubogich, bądź na potrzeby kościoła lub też jako forma symbolicznego ofiarowania pewnych wartości.

Liturgia przygotowania darów jest zatem wewnętrznie skierowana do ofiary, istotnie z nią związana i stanowi jakby pewnego rodzaju zapoczątkowanie naszej współofiary przez duchowe przygotowanie do jej złożenia, co pełną realizację i punkt kulminacyjny osiąga w chwili przeistoczenia i w anamnezie – modlitwie ofiarniczej Kościoła.

1.5 Modlitwa eucharystyczna

Cała dotychczasowa liturgia mszy miała charakter przygotowania. Kolejna część mszy określana jako „modlitwa eucharystyczna” jest najważniejsza i decydująca, stanowi centrum i szczyt całej mszy. Uobecnia ofiarę Chrystusa i Kościoła. Modlitwa eucharystyczna ma wszystkich zgromadzonych zjednoczyć z Chrystusem w wyznawaniu wielkich dzieł Bożych i w składaniu ofiary. W modlitwie eucharystycznej można wyszczególnić następujące główne elementy:

  1. Dziękczynienie. Kapłan w imieniu całego ludu wysławia Boga Ojca i składa Mu dziękczynienie za dzieło stworzenia i zbawienia. Dziękczynne uwielbienie Boga rozpoczyna się już w dialogu wstępnym; głoszone jest przez kapłana w prefacji, a przez zgromadzenie w śpiewie „Święty”; wyrażone następnie w opisie Ostatniej Wieczerzy u złożeniu ofiary swój punkt kulminacyjny osiąga w końcowej doksologii (modlitwie wysławiającej Boga w Trójcy Świętej), zwieńczone uroczystym „Amen”.
  2. Epikleza – modlitwa o konsekrujące i jednoczące działanie Ducha Świętego. W epiklezie Kościół przez specjalne wezwanie błaga Boga, by mocą Ducha konsekrował złożone dary chleba i wina, tak by stały się ciałem i krwią Chrystusa (epikleza konsekracyjna), i aby Hostia niepokalana, która ma być przyjęta w komunii, stała się zbawieniem dla przyjmujących i ich wzajemnie zjednoczyła.
  3. Opowiadanie o ustanowieniu i konsekracja. Wypowiadane przez kapłana słowa i czynności Chrystusa z Ostatniej Wieczerzy sprawiają, że chleb i wino zostają mocą Ducha Świętego przemienione w ciało i krew Pana i w ten sposób uobecnia się Jego ofiara ustanowiona w wieczerniku i złożona na krzyżu.
  4. Aklamacja zgromadzenia. Zgromadzenie, odpowiadając na słowa kapłana: „Oto wielka tajemnica wiary”, wielbi Chrystusa, który nas zbawi przez śmierć i zmartwychwstanie, i który powtórnie przyjdzie w chwale.
  5. Anamneza i ofiarowanie. Wspominając, czyli uobecniając misterium paschalne Chrystusa, Kościół, zwłaszcza ten aktualnie zgromadzony, przedstawia Ojcu ofiarę Jego Syna, który przyjmuje, uświęca i włącza w swoją ofiarę duchowe ofiary wszystkich, tworzących z Nim jedno ciało. Słowo anamneza oznacza wspomnienie, upamiętnienie. Nie idzie tu o przywołanie czegoś mocą wyobraźni, o myślowe i uczuciowe przypominanie sobie przeszłych wydarzeń historycznych, lecz o „pamiątkę realną i uobecniającą się”. Anamneza to po prostu „akcja”, która polega na czynieniu dzisiaj tego samego, co kiedyś uczynił Jezus – zgodnie z Jego nakazem: „To czyńcie na moją pamiątkę”.
  6. Modlitwy wstawiennicze. Eucharystia jest sprawowana w jedności z całym Kościołem tak niebieskim, jak i ziemskim. Zgromadzenie modli się więc za Kościół Powszechny i jego hierarchię (papież, biskup diecezjalny), za uczestniczących w zgromadzeniu i wszystkich chrześcijan, za całą ludzkość; błaga o zbawienie zmarłych i własne, o wieczne szczęście w Bogu w zjednoczeniu ze Świętymi.
  7. Doksologia – uwielbienie Trójcy Świętej. Końcowe uwielbienie skierowane jest do Boga Ojca przez Jego Syna a naszego Pana, w Duchu Świętym, który został nam dany; wygłoszone jest przez kapłana, a potwierdzone i zakończone aklamacją wiernych.

1.5.1 Prefacja

Kulminacyjnym punktem dziękczynienia, które przenika całą celebrację eucharystyczną, jest modlitwa eucharystyczna. Dziękczynny ton nadaje jej prefacja. Prefacja, jak podają słowniki, to formuła otwierająca jakąś czynność publiczną lub religijną, uprzedzenie o czymś, przedmowa.

Omawiamy część liturgii mszy św., która może mieć brzmienie (Prefacja Wielkopostna nr 9 – Odnowienie przez pokutę):

K. Pan z wami.
W. I z duchem twoim.
K. W górę serca.
W. Wznosimy je do Pana.
K. Dzięki składajmy Panu Bogu naszemu.
W. Godne to i sprawiedliwe.
Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, *
abyśmy zawsze składali dziękczynienie *
Tobie, miłosierny Ojcze, wszechmogący Boże, *
Królu wiecznej chwały. Ty nam dajesz czas łaski i zbawienia, *
abyśmy oczyścili serca od nieuporządkowanych przywiązań *
i wśród spraw doczesnych *
troszczyli się przede wszystkim o wieczne zbawienie.
Dlatego z Aniołami i wszystkimi Świętymi *
wysławiamy Ciebie, razem z nimi wołając:

Nazwa „prefacja” dla określenia formuły liturgicznej występuje w dekretach II Synodu Milewitańskiego (416r.) i w Sakramentarzu Gregoriańskim (IX w.). Aż do średniowiecza prefacja tworzyła jedną całość z kanonem mszalnym. Później sztucznie została odeń oddzielona, do czego przyczynił się pewien zwyczaj, który polegał na zdobieniu pierwszej litery (litery „T” od słowa Teigitur) kanonu rzymskiego, która rozwinęła się w znak krzyża zajmujący z czasem całą stronicę. Ta barwna strona z krzyżem Chrystusa bardzo wyraźnie oddzielała prefację od modlitwy eucharystycznej. Obecnie prefacja znów ujmowana jest w ścisłej łączności z modlitwą eucharystyczną, stanowi jej część składową. W posoborowym mszale rzymskim przed tekstami prefacji widnieje napis: Prex eucharistica. Prefacja nie ma charakteru wstępu jak np. przedmowa w książce, lecz jest uroczystym początkiem modlitwy eucharystycznej.

W najstarszym zbiorze rzymskich formularzy mszalnych, tzw. Sakramentarzu Leoniańskim (VII w.) każda msza ma własną prefację (było ich 267). Z czasem uległy one redukcji, przed ostatnią reformą było ich zaledwie kilkanaście. Odnowiony mszał został również pod tym względem wzbogacony i zawiera 86 prefacji. Niektóre z nich pochodzą z pierwszych wieków chrześcijaństwa.

Prefacja jako pierwszy element składowy modlitwy eucharystycznej jest modlitwą pochwalną i dziękczynną. Rozpoczyna ją dialog, bardzo stary i odnajdywany we wszystkich liturgiach. Prezbiter po stwierdzeniu obecności Pana w zgromadzeniu i zachęcie do zwrócenia się całym sercem ku Bogu, wzywa wszystkich do dziękczynienia: „Dzięki składajmy Panu, Bogu naszemu”. Zgromadzeni wyrażają na to społeczną aprobatę starożytną formułą: „Godne to i sprawiedliwe”. Upoważnia to kapłana do kontynuowania: „Zaprawdę godne to i sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze Święty, Wszechmogący Wieczny Boże przez Chrystusa Pana naszego”. Następnie, stosownie do charakteru dnia, święta czy okresu liturgicznego, zostaje podany motyw dziękczynienia za dzieło zbawienia ujęte w jakimś szczególnym aspekcie.

Uczestnictwo we mszy wymaga dziękczynienia i równocześnie uczy wdzięczności. Dziękczynienia trzeba się uczyć ciągle od nowa. Po prostu wyzbywać się obojętności, która traktuje wszystko jako oczywiste. Bo przecież nie ma nic oczywistego ani w naszej codziennej egzystencji, ani w ostatecznym przeznaczeniu dla wieczności. Wszystko czym jesteśmy, co posiadamy i czego się spodziewamy – dał nam Bóg. Każde nasze tchnienie, myśl, pragnienie, odczucie, działanie, czyn – jest darem Jego miłości. Każda chwila istnienia jest łaską i niesie z sobą niezliczone i niezmierzone łaski od Boga – łaskę po łasce. Być wdzięcznym – to uznawać miłość Boga we wszystkim, co nas otacza i co na w życiu spotyka. Trzeba zresztą dziękować Bogu nie tylko za to, że On coś dla nas uczynił, lecz po prostu za to, że On jest, a dzięki Niemu jest świat i my sami.

1.5.2 Święty – Błogosławiony – Hosanna

Pierwotna liturgia eucharystyczna znała prefację, ale bez śpiewu Sanctus. Nie ma go w modlitwie eucharystycznej biskupa Hipolita z ok 200 r. Milczy o nim także św. Justyn. A jednak już sto lat wcześniej za czasów Klemensa Rzymskiego, o czym świadczą wzmianki w jego pismach, w Jerozolimie i Egipcie śpiewano Sanctus podobne do naszego. Działo się to prawdopodobnie przy porannej modlitwie. Do mszy wprowadzono je najpierw na Wschodzie (liturgia Serapiona ok. 350 r.). Istnienie Sanctus w liturgii zachodniej potwierdza po raz pierwszy tekst zredagowany ok. 400 r. Pół wieku później śpiew ten jest już powszechnie przyjęty. Późniejsze wieki zachowały Sanctus w niezmienionej formie, akcentując jedynie jeszcze bardziej jego uroczysty charakter przez grę organów i używanie dzwonów. Był w zasadzie sprawą całej zgromadzonej wspólnoty. W r. 858 biskup Gerard z Tours upominał kapłanów, by śpiewali Sanctus razem z wiernymi, a później kontynuowali modlitwę. Dopiero śpiew polifoniczny w okresie gotyku, podkreślając z jednej strony podniosły charakter Sanctus, z drugiej pozbawił go wspólnotowego charakteru. Odnowa chorału przez Piusa X sprawiła, że Sanctus stał się na nowo śpiewem ludu.

Prefacja ze śpiewem „Święty, święty”, ma jak gdyby charakter wizji. Celebrujący Eucharystię doświadczają czegoś podobnego, co przeżył Izajasz, który rozpoczyna tak opis swojego powołania do misji proroczej: „W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana, siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem.” (Iz 6, 1 – 4).

Wizja Izajasza jest przebłyskiem, otwarciem się szczeliny pozwalającej ujrzeć na oka mgnienie liturgię niebiańską. Podobnie zawsze rozumiano Sanctus – jako włączenie się Kościoła ziemskiego do chóru Kościoła niebieskiego.

Włączając słowa Izajasza do liturgii, nieco je zmodyfikowano. Liturgia ma prawo to uczynić, ponieważ zdecydowanie góruje nad tamtym wydarzeniem; liturgia przedstawia rzeczywistość, a nie tylko wizję. Różnica polega na tym, że gdy aniołowie wołali jeden do drugiego o „Jego chwale”, to Kościół włączając się w chór Serafinów, odważa się skierować swe uwielbienie wprost na siedzącego na tronie Boga i woła: „Święty, Święty, Święty Pan Bóg Zastępów. Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej!”. Kościół może zwracać się do Majestatu Bożego przez „Ty”, ma do tego pełne prawo, bo jest Oblubienicą Chrystusa, Jego Ciałem rzeczywiście z Nim związanym. Druga poprawka dotyczy faktu, że już nie tylko ziemia jest pełna chwały, ale „niebiosa i ziemia”. W ten sposób śpiew aniołów zyskał większy uniwersalizm. Całe stworzenie, wszystkie istoty, cały kosmos wielbi i czci Pana, który objawia swą chwałę w Eucharystii.

Sanctus jest opisem istoty Boga. Akcentuje istotny rys Boga, ze wszystkich najważniejszy, a często mało uwzględniany, czyli Jego świętość. Słowo „święty” należy rozumieć w kontekście starotestamentowym. Święty, czyli ktoś „całkowicie inny”, należący do innego porządku, wolny od wszystkich negatywnych cech właściwych stworzeniu, bez skazy bytowej. Chodzi nie o świętość moralną, lecz ontyczną, o transcendencję. To pojęcie jest bardzo ważne współcześnie, gdyż w ujęciu Boga niejednokrotnie poprzestaje się na deizmie: owszem, przyznaje się, że Bóg jest Bogiem osobowym i Stwórcą, ale ujmuje się Go według ludzkiej miary. Jest to Bóg poddany prawom rozumu, kategoriom ludzkich pojęć, po prostu Bóg „tutejszy”. O czymś innym mówi mszalne Sanctus. Bóg jest „święty”, czyli niepojęty i niepojmowalny, niewypowiedziany, wykracza poza wszelkie pojęcia. Człowiek współczesny – naukowiec, racjonalista, nie uznający tajemnic, eksperymentujący wszystkim – jakże musi być ostrożny, gdy zaczyna zajmować się „Tamtą Rzeczywistością”.

Przy ołtarzu rozbrzmiewa „Święty”, „Błogosławiony” i „Hosanna”, bo na nim spocznie uwielbione Ciało i Krew zmartwychwstałego Pana. „Chwała Boża” staje się obecna dla nas cieleśnie „w misterium”. Niebo zastępuje nam ziemię. I wszystko: świątynia, ołtarz, zgromadzona wspólnota, każde ludzkie serce, ogniska rodzinne, cała parafia, przyroda i cały kosmos – staje się pełne Jego chwały.

1.5.3 Przemienienie

W rozważaniu o „przemienieniu” za punkt wyjścia trzeba obrać Wielki Piątek. „Gdy żydzi żądają znaków, a Grecy mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą”. Śmierć krzyżowa Chrystusa jest faktem, wobec którego nie można pozostać obojętnym. Tu dokonuje się rozdział: za lub przeciw, wiara lub niewiara. Jeśli ktoś zdecudował się wierzyć, że Jezus Chrystus umarł za ludzi i świat, temu łatwiej zrozumieć to, co stało się w Wielki Czwartek. Do wyjaśnień nie jest mu już potrzebna wiedza, nauka. Wiara w przemienienie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa nie jest jednak czymś, co powstaje z rezygnacji, nie jest elementem zastępczym koniecznym dlatego, że wiedza w niczym tu pomóc nie może; ta wiara posiada mocne oparcie na fundamencie wiary w krzyż Chrystusa.

Zgodnie z tradycją Kościoła wierzymy, że we mszy uobecnia się ofiara krzyżowa Chrystusa. Przemiana chleba w ciało Chrystusa i wina w Jego krew wiąże się nierozerwalnie z wiarą w śmierć Pana. Przemienieniei ofiara należą ściśle do siebie. W tym miejscu właśnie jawi się pytanie: dlaczego tak jest? Czy przemienienie musi łączyć się z upamiętnieniem okrutnej śmierci na krzyżu? Czy nie mogłoby ono być rezultatem i owocem ofiarnej śmierci Chrystusa? Dlaczego musi stale uobecniać się to dramatyczne wydarzenie? Czy tylko dlatego, że inaczej moglibyśmy jednak wszystko bardziej proste, gdyby można było tak powiedzieć: śmierć Chrystusa wydarzyła się jeden jedyny raz i jako owoc tej zbawczej ofiary, jako trwały dar otrzymaliśmy od Pana polecenie sprawowania Jego pamiątki, polegającej na przemianie i chleba i wina w Jego ciało i krew. Czy nie wystarczyłoby, gdyby Eucharystia była tylko obecnością osoby Chrystusa, a nie także uobecnieniem jego krzyżowej ofiary i zmartwychwstania? Pytań jest wiele, także natury praktycznej. Jak na przykład uczestniczący mają w obrzędzie łączyć dziękczynienie z myślą o ofierze? Jak to wyrazić w modlitwie? Jak łączyć w niej razem przeistoczenie i śmierć ofiarną? Czy mówić: „Panie, dzięki Ci za to, że tutaj jesteś z nami, ukryty w chlebie i winie”, czy raczej: „Dzięki Ci za to, żeś za nas umarł i zmartwychwstał”? Czy w chwili konsekracji więcej myśleć o Ostatniej Wieczerzy czy bardziej o krzyżu na Golgocie? A może raczej o zmartwychwstaniu?

Przynagleni tymi pytaniami spróbujmy pójść w głąb. Faktycznie wygląda tak, jak gdyby we mszy uobecniały się trzy różne wydarzenia historyczne: wieczernik, krzyż i zmartwychwstanie. Błąd tkwi właśnie w takim tylko historycznym ujmowaniu sprawy. Zatrzymajmy się najpierw przy wydarzeniu śmierci i zmartwychwstania. Zgodnie ze współczesną teologią, wiemy, że śmierć i zmartwychwstanie nie mogą być ujmowane jako dwa następujące po sobie wydarzenia historyczne.

Żyjemy w czasie, myślimy kategorią czasu, ujmujemy wydarzenia odcinkowo. Dlatego trudno nam zrozumieć, że śmierć i zmartwychwstanie Śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa to „przejście przez śmierć w zmartwychwstanie” i to zintegrowane wydarzenie jest dla nas równocześnie równoznaczne ze zbawienie.

To nowe zmartywchwstałe Życie nie jest kontynuacją życia dotychczasowego, lecz uczestnictwem człowieczeństwa Chrystusa w życiu, które Bóg w pełni posiada, jest udziałem w życiu wiecznym. Przychodząc do Jezusa, trzeba się spotkać ze śmiercią, ale jest to śmierć, która nosi w sobie zarodek życia wiecznego, śmierć, która się przemienia.

To wszystko jest może sformułowane w sposób zbyt skomplikowany. A przecież Jezus mówił o tym w sposób najbardziej prosty: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przyniesie plon obfity”. Nie można o ziarnie powiedzieć, że umiera i potem znów jest. Po swej śmierci nie jest ono takie jak przedtem, lecz przekształca się w coś nowego, innego. Analogicznie, choć w sposób nieporównywalnie inny Chrystus po śmierci też nie jest taki jak przedtem. W przejściu przez śmierć Jego dawne życie i człowieczeństwo przemieniło się w „nowe”. On nie tylko życie dalej, ale żyje w „nowy sposób”, bardziej bogaty – a my razem z Nim.